Patron Parafii
Kim był św. Brat Albert?
Adam Chmielowski urodził się 20 sierpnia 1845 r. w Igołomi k. Krakowa. Nasz Patron był człowiekiem niezwykłym. Najpierw był studentem rolnictwa, potem żołnierzem i powstańcem, następnie artystą malarzem, wreszcie zakonnikiem i dobroczyńcą ubogich. We wszystkim, co robił, wybijał się ponad przeciętność. I zawsze wywierał duży wpływ na ludzi, których spotkał na swej życiowej drodze.
Dla św. Brata Alberta ubóstwo było najpełniejszym uczestnictwem w ubóstwie samego Chrystusa Pana, który będąc bogaty, dla nas stał się ubogim, aby nas ubóstwem swoim ubogacić. Ubóstwo św. Brata Alberta miało źródło w całkowitym zawierzeniu Bożej Opatrzności: Wszystko zdawać na Opatrzność – powtarzał. Była to prosta konsekwencja tego, że kto wybiera Boga, ten w Nim znajduje wszystko i staje się wewnętrznie wolny. Św. Brata Alberta cechowała głęboka pokora serca i pełne zawierzenie Bogu, który w swej nieskończonej miłości użył go za narzędzie swego Miłosierdzia, obdarzając specjalnym charyzmatem służby ludziom najbiedniejszym.
Do końca oddany dziełu miłosierdzia dla najuboższych, po prawie 30 latach służby zmarł Brat Albert w opinii świętości w sam dzień Bożego Narodzenia 1916 roku. Jego pogrzeb był manifestacja uznania i miłości. Cały Kraków żegnał tego „najpiękniejszego człowieka pokolenia”.
A my możemy wołać:
Święty Patronie.
Wynieśli Cię na ołtarze
Artysto w szarym habicie
i stoisz zawstydzony,
opromieniony chwałą…
Patrzę na Twoje życie,
utrudzony Pielgrzymie
stromych ścieżek do nieba,
z: szablą, paletą, kromką chleba,
z sercem na dłoni.
Pochylasz się nad nami
przekazując orędzie:
M I Ł 0 Ś Ć – zawsze i wszędzie!
A kiedy przyszło o ważne sprawy człowieka walczyć
By nie był nikim
Zrobiłeś z Siebie ołtarz ofiarny
Ze swej kariery los społecznika
Przed tobą chylimy dziś czoło.
Wzywamy serca alertem.
Melodią dzwonków na wejście.
Zobacz św. Bracie Albercie
Przychodzi do Ciebie nasza parafia
Spraw aby biorąc w swe dłonie chleb
Była dobra jak ten chleb.
Dla naszej parafii ten charyzmat jest siłą, zadaniem i nadzieją.