– wrzesień
ŚLADAMI ŚW. PAWŁA – relacja z pielgrzymki do Grecji
Próba podsumowania.
Powrót do domu z każdej pielgrzymki jest zawsze okazją do refleksji nad miejscami i stojącymi za nimi wydarzeniami, tak dawnymi, jak i przeżywanymi aktualnie. Mieliśmy okazję dotknąć tego, co opisane zostało w Dziejach Apostolskich i w Listach św. Pawła. Za tym skromnym opisem stoi wielki trud Apostoła Narodów głoszenia Dobrej Nowiny. Mieliśmy tę niezwykłą możliwość dosłownie dotknąć tych miejsc, w których dawał świadectwo i nauczał. Podziwialiśmy niezwykłe zabytki starożytnej Greków, będące przejawem ich religijności. Kiedyś Paweł z Tarsu przeszedł od swojej religijności do wiary, którą otrzymał w darze od Jezusa. Istnieje pokusa, żeby zatrzymać się na praktykach religijnych, a Jezus chce w nas wzbudzić taką wiarę, żeby ona zaowocowała w nas świadectwem życia. Przejechaliśmy 5150 km, ale pielgrzymka się nie kończy. O tym czy była ona w naszym życiu owocna będzie świadczyć to, czy uda nam się coś zmienić w naszym postępowaniu, aby stawało się ono choćby w małym wymiarze lepsze.
Ks. Marek Podyma
cz. 10
Poniedziałek. Dzień 10. Msza św. o godz. 5.15 w hotelu, suchy prowiant i o 6 z minutami wyruszamy.
Mija godz. 7.00, zaczyna szarzeć. Jedziemy autostradą. wycieraczki zgarniają z szyb krople deszczu.
Niech Bóg prowadzi nas szczęśliwie do domu …
cz. 9
Niedziela, 9 dzień pielgrzymki. W nieustającym deszczu udajemy się w kierunku Koryntu.
Na początku udajemy się do Epidarios, gdzie Maskalkios, syn Apollina stworzył w starożytności niezwykłe centrum medyczne, w którym leczono wszelkie choroby terapią szokową, wodą i muzyką. Pozostała po trzęsieniu ziemi ogromna ilość zniszczonych rzeźb, elementów architektury oraz teatr grecki o wspaniałej akustyce, świadczy o niezwykłej historii tego miejsca.
Udajemy się następnie do Koryntu. Po drodze mijamy pozostałości portu, oddalonego od Koryntu o 10 km, z którego św. Paweł odpłynął do Rzymu. Zwiedzamy muzeum, próbujemy wyobrazić sobie wielkość miasta, po którym też pozostały tylko ślady. Odwiedzamy, upamiętnione tablicą miejsce, z którego Apostoł przemawiał.
Ze względu na deszcz nie możemy sprawować Eucharystii w zaplanowanym miejscu, więc udajemy się do Aten.
Nad ogromną aglomeracją współczesnego miasta bieleje na wzgórzu Akropol. Chociaż zwiedzanie jest w deszczu i pod presją czasu, to nie da się nie zadumać nad tą płynącą z serca człowieka potrzebą wyznania czci Bogu, pojmowanemu na różny sposób przez budowanie wspaniałych świątyń.
Przed ołtarzem „Nieznanemu Bogu”.
Areopag znajduje znajduje się poniżej. Wyobrażałem go sobie trochę inaczej. Jeszcze dziś można się wspiąć schodami wykutymi w skale, po których musiał iść św. Paweł na nierówną, skalną platformę, gdzie pozyskał dla Chrystusa Dionizego Areopagite.
Najstarszy kościół chrześcijański w Atenach.
Ostatnie zdjęcia i przejście przez miasto w kierunku pałacu prezydenckiego, żeby zobaczyć zmianę warty.
Trudny dzień kończymy Eucharystią w hotelu i zasłużoną obiado-kolacją. Pora spać. Czeka nas wczesne wstanie i 900 km do przejechania.
cz. 8
Nocą padało. Po wczesnej porannej Mszy św. i śniadaniu, w pelerynach udaliśmy się na przystań, gdzie czekał na nas statek. Zanim weszliśmy na pokład, przestał padać deszcz i chociaż przez cały czas niebo było pochmurne, a słońce ukazywało się tylko gdzieś na horyzoncie, to rejs był bezpieczny. Tylko czasami gwałtowne porywy wiatru dawały znak, że informacje meteo o tworzącym się nad Grecją cyklonie maja potwierdzenie.
Po kilku godzinach dotarliśmy na wyspę Higra, gdzie poza policją, pogotowiem i strażą, nikt nie porusza się samochodami. Za taksówkę i do transportu towarów służy osiołek. Jest cicho, bezpiecznie i nie słychać klaksonów.
Bastion z ustawionymi w kierunku morza armatami przypomina burzliwą historię miasta. Tylko dzwon z wieży kościelnej miarowo odmierza godziny dnia.
Statek zabiera nasz kolei na wyspę Spetses, mniejszą, ale bardziej dotkniętą współczesną cywilizacją. W powrotnym rejsie znowu zaczyna padać.
Powrót z wysp Higra i Spetses.
Jutro drugi dzień wypoczynku, podyktowany również wymogami pracy kierowców. Nie wiadomo jaka będzie pogoda, ale nadmorska miejscowość Tolo, nastawiona na przyjmowanie turystów, daje możliwość spędzenia czasu w każdej pogodzie.
cz. 7
Czwartek. Połowa pielgrzymki. Bez zbędnego pośpiechu (przecież całe życie się spieszymy) o 8.40 wyruszamy w kierunku Termopil. Tam, 300 Spartan i Ateńczyków stanęło murem w wąski wąwozie w obronie wolności. Przeżyło tylko dwóch, których Leonidas wysłał, aby przestrzec pozostałych Greków, jak niebezpiecznymi i okrutnymi są nadchodzący Persowie.
Niezależnie od tego czy Termopile czy Westerplatte czy jakiekolwiek inne miejsce, analogicznie do współczesnej ekspansji laickiego świata, powinniśmy jako chrześcijanie mieć w sobie takie własne Termopile, w których będziemy bronić wartości wiary i prostych, czytelnych zasad życia.
Opodal wąwozu ciepłe źródła tryskające ze zbocza skały. Unosząca się nad wodą para i intensywny zapach siarki przypomina lecznicze własności tych wód. Po drugiej stronie drogi pomnik Leonidasa i kurhany skrywające kości poległych bohaterów.\
Termopile, przed pomnikiem Leonidasa.
Jedziemy dalej wśród chimerycznej pogody.Chwilami zaczyna padać deszcz. Nagle czujemy kilkakrotne, gwałtowne szarpnięcie wiatru, w którego strumień wpadliśmy. Ostatecznie pogoda się trochę stabilizuje i w przedzierającym się chwilami przez skłębione chmury słońce, widzimy po lewej stronie zatokę w Salaminie. To właśnie tu zwabili Grecy flotę perską, która przybyła żeby zadać ostateczny cios Grecji. Duże, mało zwrotne okręty wojenne Persów, stały się łatwym łupem mniejszych, ale szybszych i bardziej zwrotnych okrętów greckich. Klęskę swojej armady obserwował Kserkses, wódz Persów, ze wzgórza zwanego stokiem Kserksesa.
Po drodze na miejsce odpoczynku oglądamy jeszcze wykuty w skale Kanał Koryncki, skracający o ponad sto mil drogę morską. Ostatecznie osiągamy Tolo, miasto wypoczynkowe, nastawione w szczególności na przyjmowanie turystów. Msza św. w hotelu, a potem posiłek i spacer nadbrzeżną ulicą. Pogoda zapowiada się niepewna, ale nie przeszkadza nam to planować na jutro kilkugodzinnego rejsu. Będzie, co Bóg da. Dzisiaj cieszymy się nadzieją.
Widok z tarasu hotelowego w Tolo.
cz. 6
Środa – dzień piąty. Wieczorem Eucharystia w hotelu daje okazje do podsumowania mijającego dnia w świetle Słowa Bożego. Pochmurny dzień nie przysłonił piękna i mistycznego wymiaru Meteorów, klasztorów zbudowanych jak jaskółcze gniazda na niedostępnych skałach. Refleksja nad determinacją mnichów, którzy poszukując Boga oddalili się od świata i zamieszkali jak najbliżej nieba, które uczynili autentycznym celem swojego życia. Przez wieki klasztory rozbudowywane, stały się swoistym cudem świata, przyciągającym głodnych wrażeń turystów.
Już nie w sieci, za pomocą której wyciągano na niedostępne skały ludzi i niezbędne środki do życia, ale wygodną drogą można podjechać przed schody, którymi bezpiecznie turyści dostają się do klasztorów. Tm, gdzie trwała kontemplacja i modlitwa, wdarł się brutalny, często bezmyślny gwarny tłum, w większości nie rozumiejący świętości miejsca, przechodzący przed świętymi Ikonami bez słowa modlitwy lub ożywionej wiarą refleksji.
Nic dziwnego, że wielu mnichów uciekło do klasztorów na górze Atos, a pozostali próbują odnaleźć się w rzeczywistości, na którą skazał ich świat. W klasztorze Wielki Meteor, ze 150 mnichów, pozostało trzech. Kiedy ich braknie, a nowi lidzie nie usłyszą Bożego powołania, to klasztory zostaną zamienione na muzea.
A jak ma się czytanie z Księgi Przysłów do tego wszystkiego? Każde Słowo Pana jest tarczą dla tych, którzy chronią się do Niego. Tak, jak mnisi zdali się w zupełności na Boga, tak i my możemy Go prosić, aby ustrzegł nas od nadmiernego bogactwa, skłaniającego ludzkie serce ku pysze i od nędzy, która prowokuje człowieka do kradzieży i braku ufności w obecność Boga. Taka wiara prowadzi nas na górę wysoką, niedostępną i niezrozumiałą dla tych, którzy nie uwierzyli w Słowo Boże. Św. Paweł jeszcze ufniej zawoła:”wszystko mogę w tym, który mnie umacnia”. Bóg troszczy się o tych, którzy Mu ufają. A żeby to przyjąć, potrzebna jest wiara ufnego dziecka. O tym, czy wierzymy naprawdę Bogu, świadczy ilość zabezpieczeń, które próbujemy sobie zgromadzić „na wszelki wypadek”.
cz. 5
Następny poranek, wtorek, rozpoczął się odwiedzeniem Verii, noszącej w czasach św. Pawła nazwę Barei, gdzie Apostoł udał się uciekając przed Żydami z Salonik. Po drodze mijamy przycupnięte wśród współczesnej zabudowy małe, starochrześcijańskie kościoły z XIV wieku, świadectwo wiary dawnych mieszkańców.
Msza św. przy polowym ołtarzu na miejscu, z którego św. Paweł przemawiał do mieszkańców miasta. Obok nieczynny meczet i szkoła koraniczna, w budynku której obecnie uczą się greckie dzieci. Odgłos ćwiczących na boisku dzieci, hałas przejeżdżających samochodów, miesza się z naszymi modlitwami. Świat pędzi i żyje swoimi sprawami i mówi: „posłuchamy cię kiedy indziej”.
Wracamy do autokaru starymi uliczkami sprzed wieków, aby znaleźć się wkrótce w Salonikach, przy łuku triumfalnym Galeriusza, a potem, przy dawnej bazylice, zamienionej w czasach niewoli tureckiej, na meczet. Obecnie w zniszczonym przez czas wnętrzu bazyliki, do dziś noszącym w sobie ślady dawnej, wspaniałej historii, raz w tygodniu prawosławni Grecy sprawują Eucharystię na prowizorycznym ołtarzu. W pozostałe dni świątynia służy jako muzeum.
Kolejno oglądamy z autokaru twierdzę na szczycie miasta, a potem odwiedzamy największą świątynię Grecji, pięcionawową bazylikę Demetriusza. Relikwie tego świętego męczennika Krzyżowcy zrabowali i wywieźli do Italii. Dopiero św. Jan Paweł II spowodował zwrot relikwii świętego. Przewodniczka, greczynka z urodzenia, nazwała ten czyn gestem prawdziwego ekumenizmu.
Idąc przez miasto widzimy odkopane z ziemi Forum Romanum z rzucającym się w oczy teatrem rzymskim. Na Agorze rzymskiej przemawiał św. Paweł do Tesaloniczan. Stamtąd musiał uciekać przed Żydami.
Relacje przekazane na ten temat w Dziejach Apostolskich i dotykanie tych miejsc pozwała zadumać się nad mocą Słowa Bożego przemieniającego bieg historii.
cz. 4
Do Kawali przybyliśmy późnym popołudniem. to tu przybył drogą morską św. Paweł, a miasto nazywało się wtedy Neapolis.
Po kolacji wystarczyło na tyle światła dnia, żeby odwiedzić pobliski port jachtowy i przespacerować się krótkim, betonowym falochronem. W poniedziałek rano wyruszyliśmy na spacer, aby podziwiać akwedukt zbudowany przez Sulejmana Wielkiego, na wzór akweduktów rzymskich. Podziwiamy piękną ortodoksyjną bazylikę chrześcijańską, przechodzimy obok domu bogatego kupca, który będąc wiernym nakazom islamu wybudował dla ubogich chorych bardzo obszerny szpital, który obecnie zamieniony został na hotel. Kierujemy się ku autobusowi, schodząc po schodach zbudowanych na zboczu skalnym, podziwiając morze i gęsto zabudowane wybrzeże.
Udajemy się do Filippi, pierwszego miasta znajdującego się na terenie Europy, gdzie św. Paweł zaczął głosić Dobrą Nowinę. Owocem tego głoszenia było nawróceni Lidii, kobiety, która handlowała purpurą. Obok pięknego, niewielkiego kościoła ortodoksyjnego płynie niewielka rzeka i tam zostało upamiętnione miejsce chrztu Lidii.
W cieniu drzew, przy wtórze szemrzącej rzeczki płynącej u stóp ołtarza, sprawujemy Eucharystię czyli dziękczynienie Bogu za to, że przez Apostołów poszukiwał ludzi pragnących zbawienia.
Baptysterium p.w. św. Lidii w Filippi
Wnętrze Baptysterium p.w. św. Lidii w Filippi
Msza św. w miejscu, gdzie wg tradycji, św. Lidia została ochrzczona przez św. Pawła
cz. 3
Noc z soboty na niedzielę odnowiła nasze siły, nadszarpnięte osiemnastoma godzinami jazdy. Msza św. w świetlicy hotelu, śniadanie i znowu jazda w kierunku Bułgarii, a ostatecznie Grecji. Bułgaria, kraj niegdyś potężny, którego władca nosił tytuł cara, pod wpływem Turków zatracił swoją religię, kulturę i tożsamość, a potem wyeksploatowany z dóbr materialnych i duchowych przez komunistyczną władzę, z trudem dźwiga się z dna.
A my zbliżamy się do Grecji, a konkretnie do stolicy Macedonii, miasta Kawala. Miasto w historii nazywało się różnie, za czasów Aleksandra Wielkiego „Bucefał”, od imienia ulubionego konia wodza, za czasów Krzyżowców Christopolis, a ostatecznie współcześnie Kawala.
Kościół ortodoksyjny na wzgórzu twierdzy portowej.
cz. 2
Pielgrzymowanie zaczęło się Mszą św. w Kaplicy Fatimskiej. Potem „zakwaterowanie” w autokarze – nowy, przeznaczony na 60 pasażerów autokar wiezie w sumie 40 pielgrzymów wraz z kierowcami i obsługą. Wyjazd o 12.30. Spowita nocą Słowacja, wreszcie Węgry, już w blasku dnia.
Na granicy serbskiej zaczynamy doceniać walory Unii Europejskiej, gdzie nie ma sprawdzania paszportów. Na szczęście udało sie bez sprawdzania bagaży. Celnicy, jak za dawnych czasów, częstują się kawą z barku kierowców, a kolejnego dnia, na granicy bułgarskiej, bz skrępowania pytają o Pepsi i piwo, jak w dawnym PRL-u.
Po 18-tu godzinach jazdy, z krótkimi przerwami jedynie na toaletę i gorący napój, wreszcie przed zmierzchem osiągamy Belgrad, w tłumaczeniu „Białe Miasto”, biorące nazwę od koloru skał, na których zostało zbudowane. Wygodny hotel „Alexander” nie może nosić innego imienia niż to, które nosił wielki wódz, Aleksander Wielki, pochodzący z tego regionu. A my, znużeni wyczerpującą podróżą, dziękujemy Bogu w Eucharystii, sprawowanej w hotelowej świetlicy, za szczęśliwie przebyty dystans. Smaczna i pożywna obiado-kolacja wypełnia przestrzeń przed zasłużonym wypoczynkiem.
cz. 1
Śladami św. Pawła. Oglądać ślady? Szukać, czy wstawiać stopy w miejsce tych, których życie chcemy podpatrywać, podziwiać, a najlepiej naśladować. Została po św. Pawle i po tych, w których rozpalił miłość do Chrystusa, przestrzeń w wymiarze geograficznym, ale jeszcze bardziej w wymiarze duchowym. To swoista archeologi ducha, łącząca się z szansą mistycznego spotkania z czasami, w które wszedł św. Paweł, zaszczepiając grecką kulturę, ale i całe Imperium Rzymskie Dobrą Nowiną.
Ale zanim dotkniemy tej rzeczywistości, przed nami przestrzeń do pokonania, zarówno w wymiarze ilości przejechanych kilometrów, jak i w wymiarze duchowym. Myślę, że łatwiej pójdzie z kilometrami, bo pojawienie się w miejscu świętych wydarzeń nie jest wcale gwarantem spotkania. Potrzebna jest wiara albo przynajmniej pokorna wiara Piotra: „wierzę Panie, ale zaradź niedowiarstwu memu!”.
Ks. Marek Podyma
ZAPROSZENIE
Drodzy Diecezjanie!
Zbliża się październik – miesiąc poświęcony rozważaniu tajemnic Różańca Świętego. Owocem odmawiania Modlitwy Różańcowej jest radość ze spełnionych obowiązków i siła do stawiania czoła nieuniknionym trudnościom.
Róże Żywego Różańca naszej diecezji i wszystkich czcicieli Matki Bożej serdecznie zapraszam na X Diecezjalną Pielgrzymkę Róż Żywego Różańca do Sanktuarium Matki Bożej Opiekunki Rodzin we Włoszczowie, w dniu 6 października 2018 r. (sobota).
Niech nasze spotkanie będzie znakiem jedności i miłości oraz przyczyni się
do odnowy wiary we wspólnotach rodzinnych i parafialnych.
† Jan Piotrowski
BISKUP KIELECKI
PROGRAM PIELGRZYMKI
09.00 – Przyjazd i rejestracja grup pielgrzymkowych
(Każdy uczestnik otrzyma pamiątkę spotkania i słodką bułkę)
09.30 – Zawiązanie wspólnoty, prezentacja grup i krótka historia Sanktuarium
(ks. prałat Zygmunt Pawlik – kustosz Sanktuarium Matki Bożej Opiekunki Rodzin we Włoszczowie)
09.45 – Animacja misyjna – Zgromadzenie Matki Bożej Pocieszenia Missionari Della Consolata
(Ojciec Luca Bovio – sekretarz Krajowy Papieskiej Unii Misyjnej w Polsce)
10.15 – Konferencja: „W mocy Ducha Świętego wraz z Maryją głosimy światu Chrystusa”
(ks. dr Maciej Będziński – Sekretarz Krajowy Papieskiego Dzieła Rozkrzewiania Wiary i Papieskiego Dzieła św. Piotra Apostoła)
11.15 – Modlitwa Różańcowa
12.00 – Msza święta koncelebrowana z błogosławieństwem papieskim
pod przewodnictwem Biskupa Kieleckiego Jana Piotrowskiego
13.00 – Zakończenie pielgrzymki – zawierzenie pielgrzymów Matce Bożej Opiekunce Rodzin